wtorek, 14 marca 2017

In Vitro z metodą PGD - cz.16 - scratching endometrium i histeroskopia

Po pierwszym nieudanym transferze lekarz, który nas prowadzi zdecydował o konieczności przeprowadzenia histeroskopii razem ze scratchingiem endometrium. Przeważnie procedura ta jest przeprowadzana dopiero po kilku nieudanych transferach, ale ze względu na naszą historię lekarz zdecydował aby wykonać to już teraz. Mamy tylko dwa zdrowe zamrożone zarodki. Jeżeli żaden z nich się nie przyjmie, to będziemy musieli wyłożyć kasę na kolejną procedurę in vitro, do tego niezbędna diagnostyka PGD w celu wykluczenia mutacji jednogenowych i być może jeszcze PGS aby wykluczyć wszystkie inne mutacje.. Wydatek ten jest spory bowiem w granicach 30 tys i a do tego na koniec może się okazać, że nie mamy żadnego zarodka do podania....

No ale póki co mamy scratching endometrium przed najbliższym transferem jednego mrozaczka. Procedurę tą lekarz przedstawił nam bardzo optymistycznie mówiąc iż będzie finansowana przez NFZ. Zapomniał niestety wspomnieć, że na NFZ można przeprowadzić jedynie histeroskopię czyli badanie stanu endometrium... Za scratching endometrium trzeba już niestety zapłacić 893 zł. Co ciekawe w klinice Invicta w Warszawie, zabieg ten przeprowadzany jest w znieczuleniu ogólnym w odróżnieniu od niektórych klinik. Szczerze nie wiem z czego wynika konieczność znieczulenia, ale wiąże się ona z wizytą kontrolną u anestezjologa za którą trzeba zapłacić kolejne 130 zł. Na każdym kroku in vitro potwierdza, że jest masakrycznie drogim przedsięwzięciem...Ale jest też przedsięwzięciem, na które nie żal żadnej wydanej złotówki..

Histeroskopię połączoną ze scratchingiem endometrium zaplanowaną mieliśmy na 11:40 w poniedziałek. Niestety, jak to często bywa w naszej klinice i tym razem było opóźnienie i zabieg odbył się dopiero około godziny 13:00. Co ważne, do momentu zabiegu moja Żona nie mogła jeść ani pić a co za tym idzie była strasznie głodna.. Przyznam, że dość dziwnym jest przeprowadzanie zabiegu, który wymga powstrzymania się od jedzenia o tak później porze.. Niestety nie mieliśmy na to żadnego wpływu. 

Weekend poprzedzający zabieg upłynął nam w nerwach, bowiem w ostatnim posiewie zleconym mojej Żonie przez ginekologa zostały wykryte nieliczne kolonie streptococcus agalactiae. Z informacji znalezionych w internecie wynikało, że niektórym dziewczynom w podobnej sytuacji nie przeprowadzono scratchingu endometrium. U nas jednak lekarz stwierdził, że nosicielstwo nie będzie mieć wpływu na zabieg - ale cały weekend był bardzo nerwowy...

2 komentarze:

  1. Jesteśmy po drugim nieudanym transferze (trzecia weryfikacja nic nie zmieniła) i lekarz zalecił nam to samo. U was to coś pomogło, coś wykryło? Dodatkowo mamy robić receptywność endometrium...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi to słyszeć. Scratching endometrium mieliśmy przed drugim transferem. Transfer się nie udał więc chyba jakiegoś super efektu to nie ma... Receptywność endometrium mieliśmy robić przed trzecim transferem, ale w koncu jej nie robiliśmyy... Moja żona chciała robic receptywność na naturalnym cyklu, ale pi pi stymulacjach jej cykl się kompletnie rozregulował, i dwa razy nie miała owulacji... Potem zrezygnowalismy z pimyslu receptywności i zrobilismy transfer. Moja zona stwierdziła ze aby zajść w ciążę to musi robić transfery a nie badac receptywnosć ( jest w goracej wodzie kąpana ) . Transfer się nie udał. Lekarz stwierdził, ze wracamy do cyklu sztucznego. To byl czwarty transfer i on się powiódł... Osobiscie to chyba nie jestem przekonany do receptywnosci. Bardziej wartosciowe jest moim zdaniem wydanie pieniędzy na dodatkowe badanie PGS.

      Usuń