piątek, 1 września 2017

"Mity" o in vitro według gosc.pl


Jeden z przeciwników in vitro, który podobno opiera się wyłącznie na faktach i twierdzi, że in vitro nie leczy, dał mi do poczytania zbiór tych "faktów" o in vitro. Fakty te dostępne są w szacownym "Gościu Niedzielnym".


Pierwszy z mitów to "In vitro jest opowiedzeniem się „za życiem”.

Opis tego mitu nie ma wiele wspólnego z jego nazwą ani tym bardziej z rzeczywistością. Po pierwsze nie jest prawdą, że do macicy wszczepia się 2-4 zarodki. Byłoby to bowiem absurdem i skazywaniem kobiety na ciążę  mnogą, która jest podwyższonego ryzyka. Standardowe podejście to podanie 1 zarodka do macicy. Czasem podaje się 2 zarodki, ale to w sytuacjach gdy ktoś godzi się na ryzyko ciąży mnogiej. W Gościu mowa też jest o selektywnej aborcji, która tym bardziej nie ma nic wspólnego z omawianym mitem. Po pierwsze selektywnej aborcji się prawie nie wykonuje na świecie, gdyż w większości krajów, w tym w PL nie jest dozwolona. 

In vitro oczywiście jest opowiedzeniem się za życiem bowiem w wyniku in vitro powstaje właśnie nowe życie - dziecko - dające radość rodzicom.

Drugi mit to "Zamrożone zarodki zostaną w przyszłości użyte w kolejnej próbie zapłodnienia lub będą „adoptowane” przez inną kobietę."

W Gościu Niedzielnym dowiadujemy się, że niewiele z zamrożonych zarodków zostaje użytych przez kobietę. Otóż gdyby miało to być prawdą to skuteczność transferu zarodka w procedurze in vitro musiałaby być 100 % a kobieta nie chciałaby mieć więcej niż jednego dziecka. Niestety skuteczność in vitro to około 40% ciąż na transfer zgodnie z danymi ze strony Kliniki Novum. W związku z powyższym jeżeli kobieta miała szczęście uzyskać więcej niż jeden zarodek w wyniku stymulacji to z 60% prawdopodobieństwem wróci po taki zarodek, który został wcześniej zamrożony. Na adopcję zarodków decydują się pary, które nie mogą same uzyskać zdrowych zarodków.

Kolejny mit, został chyba wymyślony przez autorów "Zamrożone zarodki mogą być przechowywane w nieskończoność." 

Autor twierdzi, że 20% zarodków nie przeżywa procesu rozmrożenia. Nie jest to prawdą, bowiem zgodnie ze statystykami kliniki Novum jedynie 8% zarodków nie przezywa rozmrożenia. 
Poza tym nie ma możliwości zestawienia tych statystyk, ze statystykami zarodków, którym w wyniku naturalnego zapłodnienia nie uda się zagnieździć w macicy kobiety.  Obawiam się jednak, że w naturalnych warunkach zdecydowanie więcej zarodków obumiera niż w przypadku in vitro. Ale o tym autor artykułu niestety zapomniał.....

Czwarty mit, "Jeśli dwoje ludzi chce mieć dziecko, to nie jest ważne, jaką drogą osiągną ten piękny cel", wydaje się być zupełnie bez związku z zamieszczonym poniżej komentarzem autora.

W "Gościu Niedzielnym" czytamy natomiast jako to proces in vitro upokarza mężczyzn ze względu na konieczność masturbacji oraz odziera z tajemnicy proces przekazywania życia.... Osobiście większych bzdur dawno nie czytałem. Po pierwsze, nikt nikogo nie zmusza do in vitro. Oczywistym, jest, że in vitro nie ma nic wspólnego z namiętnym seksem.... Nie zmienia to jednak faktu, że umożliwia parom na doczekanie się upragnionego potomstwa a co za tym idzie realizuje treść przytoczonego niby mitu. Osobiście nie wiem też jak konieczność masturbacji przy filmie erotycznym może upokorzyć jakiegokolwiek faceta... No ale autor artykułu z gosc.pl za pewne spotkał takową osobę...

Jeżeli chodzi o piąty mit, to nie spodziewałem się, że z takim stwierdzeniem można w ogóle spróbować polemizować: "Zakaz in vitro to okrucieństwo względem bezpłodnych par."

Autor z "Gość Niedzielny" proponuje klasycznie - naprotechnologię, a jak nie działa to dziecko można adoptować. Oczywistym jest że naprotechnologia nie pomoże na niedrożne jajowody czy endometriozę. Nie poprawi również męskich plemników. Ładne zestawienie przyczyn niepłodności mozna znaleźć na stronie Invicta.
Zatem skoro już wiemy, że na nasz problem naprotechnologia nie pomoże, to "Gość Niedzielny" proponuje adopcję. Nie bierze jednak pod uwagę, że nie każdy chce adoptować dziecko lub też że nie każdy zostanie uznany za dobrego rodzica adopcyjnego. Co wtedy? Pewnie przeciwnik in vitro powie, że ta osoba ma pecha i że każdy w życiu ma różne problemy z którymi musi się zmagać.

Tylko, że medycyna akurat znalazła doskonałe lekarstwo na problemy z płodnością - in vitro.

Dlaczego zatem z niego nie skorzystać? Odpowiedź na to pytanie pewnie byłaby tak samo absurdalna jak wyjaśnienie osoby proponującej adopcję dziecka czemu sama jednego nie adoptuje.... Syty nie zrozumie głodnego..

Polemika z mitem numer 6 to swego rodzaju klasyk "In vitro jest metodą leczenia niepłodności."

Niektórym może się to wydać szokujące, ale zdaniem przeciwników in vitro, in vitro nie leczy niepłodności a jest jedynie obejściem problemu.  Twierdzenie takie świadczy o braku pojęcia czym tak naprawdę jest leczenie. Przykładową definicję leczenia można znaleźć na WikiPedia. Leczenie nie zawsze wyleczy, czasem jedynie poprawi jakość życia chorego. Tak też jest z in vitro, które nie udrożni jajowodów, ale sprawi, że kobieta będzie mogła cieszyć się upragnionym dzieckiem. Należy przy tym zaznaczyć, że medycyna bardzo często nie leczy ale właśnie poprawia jakość życia:
  • insulina nie naprawi trzustki ale poprawi jakość życia cukrzyka
  • okulary nie naprawią wzroku, ale sprawią, że człowiek będzie widział
  • proteza, nie sprawi, że noga odrośnie, ale umożliwi przemieszczanie się.
Wszystkie powyżej wymienione działania są jak najbardziej akceptowalne przez przeciwników in vitro. Okazuje się, że jedynie in vitro nie leczy a co za tym idzie trzeba je odrzucić, zakazać...

Kolejny fakt, uznany w "Gościu Niedzielnym" za mit to "In vitro to metoda skuteczna."

Zdaniem autora artykułu, szansa na ciążę to 30% a prawdopodobieństwo urodzenia dziecka to 5%. Szkoda, że nie zostały podane żadne źródła tych statystyk bowiem na przykład z danych kliniki Invicta wynika, że szansa na ciążę dochodzi nawet to 60% dla  kobiet młodszych niż 35 lat.
Podana przez "Gość Niedzielny" szansa na dziecko na poziomie 5% jest po prostu wyjęta z kapelusza.. Wystarczy zerknąć na statystyki kliniki leczenia niepłodności Novum. Wyraźnie widać, że 82% ciąż z in vitro kończy się porodem, co daje 25% ciąż z każdego cyklu in vitro.  Są to wartości nieporównywalnie większe z tymi przytoczonymi w Gościu Niedzielnym


Na koniec muszę powiedzieć, że nigdy nie zrozumiem przeciwników in vitro. Nie ma przecież przymusu korzystania z jakiegokolwiek leczenia. Ale po co być przeciwko czemuś co może dać radość innemu człowiekowi?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz