piątek, 3 listopada 2017

Owulacja - cz.59 - In Vitro z metodą PGD

Owulacja wystąpiła dokładnie 36 godzin po tym jak moja Żona zrobiła sobie zastrzyk z leku ovitrelle. W USG lekarz stwierdził brak pęcherzyka a grubość endometrium określił na 12 mm. Warunki do transferu wydają się zatem być doskonałe. Jedynie zmartwił nas trochę poziom progesteronu - 0,52 ng/ml, ale zdaniem lekarza mamy się tym nie przejmować bo ma jeszcze czas urosnąć.

Nie obeszło się przy tym bez problemów z formalnościami w naszej klinice. Na początku lekarz miał problem z dopasowaniem numeru depozytu zarodka do konkretnego zarodka. Sztuka ta udała się przy pomocy dokumentacji jaką przysłała do nas klinika. Następnie okazało się, że wybranego przez nas zarodka nie ma na liście zarodków do transfery stworzonej przez genetyka, w trakcie moich konsultacji. Czemu nie było zarodka na liście? Bo jak ustaliła nasza Pani koordynator, dwukrotnie był wpisany na listę inny zarodek.. Trudno sobie wyobrazić podawanie dwukrotne tego samego zarodka :) Błąd ten jest niewątpliwie konsekwencją kopiowania stosowanego przez genetyka między systemem informatycznym a notatnikiem i ponownie systemem informatycznym. Na szczęście ten czeski błąd udało się również wyjaśnić. 

Kolejny problem jaki staną nam na drodze to wyznaczenie godziny transferu..Z tym również jak się okazało były pewne komplikacje ale ostatecznie udało się ustalić transfer na dość późną godzinę - 17:15. Chociaż może i ta godzina nie jest taka zła, bo jak pamiętam ja urodziłem się właśnie o 17 i to w niedzielę...

17 komentarzy:

  1. Witam, czytam Twój blog "regularnie". Ponieważ jestem na podobnym etapie muszę powiedzieć że bardzo przydało mi sie to co napisałeś:). Trzymam za was kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, cieszę że to co napisałem było dla Ciebie przydatne:) przyznam, że nie spodziewałem się że są osoby regularnie czytające to co piszę. My właśnie jesteśmy po transferze zarodka 5AA i czekamy aż wlew z atosiban się skończy. Pozdrawiam

      Usuń
  2. To teraz trzymamy kciuki.
    My za to kolejna stymulacja i kolejne PGD.
    Kto wam robił transfer, lekarz prowadzący?

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj:)czytam regularnie/zwłaszcza wyszukane przez Ciebie strony angielskie/, bo po pierwsze bardzo wam kibicuję a po drugie "utknęłam" w podobnym momencie jak wy w zeszłym miesiącu-cienkie endo i odroczone badanie receptywności. Więc znów czekam...miałam nawet chwilę że tak jak wy chciałam podejść bez tego badania ale już straciłam zarodek dobrej jakości. Jeśli moje endo nie urośnie skorzystam z waszego pomysłu częściowego stymulowania, bo u was wynik był "imponujący". Pozdrowienia z wietrznego Trójmiasta, trzymam kciuki za Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! My jakoś straciliśmy zapał do badania receptywności.. może to dlatego, że zbytnio nie wierzymy, że to badanie coś wniesie. Poza tym uznaliśmy, że nie ma szans na implantację zarodka bez robienia transferów ;)

      Jak to cienkie endo miałaś na sztucznym (bezowulacyjnym) cyklu to może warto pomyśleć faktycznie o innym przygotowaniu do transferu. My odrzuciliśmy cykle bez naturalnej owulacji bo moja Żona źle się czuła na lekach. Menopur dla odmiany znosi bardzo dobrze.

      Poza tym na cienkie endo warto próbować sok z owoców granatu, orzeszki brazylijskie czy herbatę z liści malin. Na pewno nie zaszkodzi, a może pomoże ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Witam:)jako że pisałeś już o soku z grata więc od tego czasu jest w mojej lodówce. Herbatka i cała reszta typu wino, orzechy, migdały, morele,itd. jem już garściami. Tym razem/nowy cykl/ dołączyłam Donga. Zobaczymy już jutro pomiar-sama jestem ciekawa efektów. Ze swoich notatek wiem że moje endo urosło najwięcej w okresie większego biegania i picia soku z buraka więc też mam to w swoim menu. Jeśli to sie nie uda ide waszą ścieżką. Jedyne co źle znoszę to czekanie...Co do receptywności to mam nadzieję że pokarze coś bo jak nie to pomysły mu się kończą. Na szczęście jeszcze jestem typem wojownika! Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej:) Donga? a cóż to takiego? O soku z buraka nie słyszałem, ale jeśli chodzi o bieganie to w sumie nic dziwnego bo aktywność fizyczna poprawia ukrwienie, zatem warto stosować.
      Niestety ładne endometrium nie gwarantuje sukcesu w transferze, ale bez niego transferu nie ma co robić. Myślę że stosowanie różnych protokołów może być tylko korzystne.
      Czekanie faktycznie jest męczące a w in vitro jest go strasznie dużo.. ciągle na coś się czeka.. my też mamy z tym problem. Teraz czekamy na test beta HCG, ale raczej transfer się niestety nie powiódł, no moja Żona czuje się jak na okres... Jutro może coś się wyjaśni, chociaż 6dp5dt to ciągle wcześnie może być..

      Pozdrawiam i miłego wieczoru

      Usuń
    2. Hej:)Dong Quai-dzięgel chińśki, wyszukałam jedynie same pozytywne opinie o jego wpływie na endometrium. Wiem że to tylko suplement ale jak nie skosztuje nie będę wiedzieć. Dziś potwierdze lub nie jego skuteczność. Jako że prowadzę "pamiętnik" tego co w danym dniu robiłam wyszło że w tygodniu picia soku z buraka coś tam skoczyło/możliwe że zbieg okoliczności/. Racja endometrium to tylko procent finalnego sukcesu. Zarodki mamy przebadane wiec to "musi być ten zarodek". Czytałam u Ciebie że wlew z osocza nie dał oczekiwanego efektu. Dodatkowo przy badaniu receptywności nie można go zrobić bo wyniki nie będą miarodajne.

      Ja tam wierze w Wasz sukces, objawy czasami płatają figla. We mnie macie wiernego kibica. Miłego dnia!

      Usuń
    3. Hej! Zamówiłem tego Donga na allegro, przyda się przed kolejnym transferem. Ostatni transfer można już na straty spisać bo Beta 0.3 w 6 dniu a do tego progesteron 3.9... Wiec nawet jakby zarodek chciał się implantować to by szans raczej nie miał.. Zatem objawy przypuszczalnie wynikały ze zbyt niskiego poziomu progesteronu :( Nie mam pojęcia czemu nasi lekarze postanowili nie dawać mojej Żonie progesteronu w tym cyklu. Musimy myśleć o kolejny transferze niestety...
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Witam znów:)potwierdzam na swoim przykładzie że Dong działa na endometrium. Nie wierzyłam ale jednak ruszyło, kilka razy już do około 28 dnia miałam 5,6 a teraz 14 dzień i jest przekroczone 7mm. Aha i viagra /ale w tabletkach nie czopkach /producent Max On. Innych wszystkich wypróbowałam i ten jest najlepszy.Zjadam też od niecałego miesiaca jedna tabletke suplementu Resveratrol poza zestawem Fertinei/ale jego przyjmuje juz od kwietnia/. No i oczywiście te wszystkie rzeczy o których wspominałeś.
    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! to ładny wynik. Rozumiem, że to na cyklu sztucznym (bez owulacji) ? Viagrę przepisali Ci w klinice czy bierzesz z własnej inicjatywy? u nas chyba proponują sildenafil. Resveratrol to chyba na poprawę jakości jajeczek raczej , nie? Moja Żona popija Inofolic który podobno ma regulować cykle i ogólnie wszystko poprawiać..
      Dong już zamówiłem razem z ponowną dostawą orzeszków brazylijskich. Przyda się do kolejnego transferu...
      Również miłego wieczoru!

      Usuń
  6. Hej!
    Tak cykl sztuczny. Viagra/Sildenafil/biorę bo w Invicie to chyba standard:). Resveratrol ma pomóc w przyroście endometrium, działa podobnie jak wino/jtest często robiony z winogron/.Ja zdecydowałam sie na Ferinee bo w porównaniu do Infolicu zawiera L-arginine ale za to Infolic ma więcej Inozytolu:).
    Przed poprzednim przygotowaniem endometrium miałam akupunkturę/robiłam ją przez osobę "wykwalifikowaną"Invimed/Gameta przez około 3 miesiace ,dwa razy w tygodniu/. Osobiście stwierdzam że tak jak niweluje stres, ułatwia zasypianie mi na wzrost nie pomogło.
    Pozdrawiam Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Ale to wino chyba lepsze niż jakiś suplement? My zrezygnowaliśmy ze sztucznych cykli bo endometrium nie rosło.. a na tych bardziej naturalnych ładnie rośnie. Tylko co z tego ?!

      Akupunkturę przerabialiśmy tutaj: http://przychodnianarantem.pl/kontakt.html
      Ani mojej Żony nie zrelaksowała ani nie sprawiła że zarodki się zaimplantowały. Ale komuś podobno pomogła :) Jak Tobie akupunktura niweluje stres to myślę że powinnaś stosować - stresu jak najmniej przy transferze.

      Obecnie zastanawiam się czy nie napisać reklamacji, że klinika pozwoliła aby moja Żona miała taki niski progesteron po transferze przez zastosowanie dziwnego zalecenia aby nie przyjmować progesteronu który był już przepisany i wykupiony przez nas..
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Hej!
      Ja biore i Resveratrol i piję lampke wina:).
      Co do akupunktury to zdecydowałam sie na coś mniej inwazyjnego/bo jednak nakłuwają Cie w kilkunastu miejscach / joga i medytacja.
      :(ja bym napisała reklamacjei wyjaśnieniana piśmie. Dziwne że nie kazali sprawdzić ani przyjmowac skoro w sumie to był "lekko"stymulowany cykl. Szkoda tylko że nie mogą zwrócić czasu, nerwów i oczywiście zarodka.

      Może to nie na miejscu pytanie ale jakie macie plany dalej?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Hej! Do którego dnia przed transferem planujesz pić lampkę wina ?
      Ja już pisałem dwie reklamacje, ale teraz mam mieszane uczucia, bo pisałbym reklamację na decyzję "szefa".. I pytanie co w tedy z kolejnym transferem. Gdyby chodziło o dowolnego innego lekarza to z pewnością bym się nie wahał..
      No tak, zarodka mogliby zwrócić, bo był to nasz najlepszy zarodek..Ech...

      Dalej to pewnie kolejny transfer... nie wiemy tylko jak się do niego przygotować ani co zrobić żeby się udał :/
      - pierwszy transfer na cyklu sztucznym,1 zarodek, HCG nawet nie drgnęło, Progesteron w normie, endometrium wydawało się ładne
      - drugi transfer, 2 zarodki, na cyklu naturalnym, HCG nawet nie drgnęło, progesteron ładny.. mamy jedynie wątpliwości czy data owulacji była dobrze wyznaczona a co za tym idzie dzień transferu, bo owulacja wypadła na 3 maja..
      - 3 transfer, 1 zarodek, cykl lekko stymulowany z triggerem, endometrium ładne, owulacja wyznaczona poprawnie, ... progesteron porażka, beta wyjątkowo odbiła się od 0 , ale trudno powiedzieć czy to nie pozostałość zastrzyku z Ovitrelle..

      Po każdym transferze wydaje nam się że wiemy więcej, i że nic nas nie zaskoczy... a tu jednak coś się znajduje o co mamy do siebie pretensję, co można było zrobić lepiej...

      Sprawdzałem opcję przeprowadzki zarodków do innej kliniki. Koszt 3 tys... No ale mam szereg wątpliwości: czy zarodki przeżyją transport, czy w nowej klinice nie będziemy gorzej traktowani, czy będa umieli lepiej przygotować do transferu i go wykonać..

      Zatem nie mam zbytnio pomysłu.. Został nam ostatni zdrowy zarodek z 5tej doby i 3 z doby szóstej oraz trochę "nosicieli". Wydaje się zatem, że prób mamy od groma jeszcze, pytanie tylko czy nie popełniamy jakiegoś prostego błędu przy transferach który spowoduje że stracimy je wszystkie...
      Jak masz jakieś propozycje to chętnie je usłyszę :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Witaj
    Od ktorego dnia cyklu i jak czesto braliscie acard?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      ostatecznie w ogóle moja żona nie brała acardu. Łykała po jednej tabletce Dong Quai, który podobnież też rozrzedza krew.

      Pozdrawiam

      Usuń