poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Postrach kliniki Invicta - cz.47 - In Vitro z metodą PGD

W końcu doczekaliśmy się odpowiedzi na naszą reklamację, którą złożyliśmy do Pani Kierownik warszawskiego oddziału kliniki Invicta.

W odpowiedzi czytamy co następuje:

"bardzo dziękujemy za okazane zaufanie i podzielenie się z nami Państwa doświadczeniami"


Nasza obecność w Invicta bynajmniej nie wynika z jakiegoś szczególnego zaufania dla tej kliniki, tylko z faktu, że w Polsce nie mamy alternatywny. Poza Invictą, PGD wykonywane jest jeszcze tylko w Invimed, ale w tej drugiej klinice badania przeprowadzane są w Hiszpanii, a co za tym idzie w ogóle nas to nie przekonuje...

W dalszej części pisma dowiadujemy się o naszym zaangażowaniu:

"Biorąc pod uwagę Państwa długotrwałe zaangażowanie w leczenie w naszej Klinice oraz okazane zaufanie,  proponujemy skorzystanie ze specjalnie dla Państwa przygotowanego Vouchera na kwotę 1000 zł "

Przyznam, że to zdanie mnie całkiem nieźle wyprowadziło z równowagi. Gdyby moja Żona mnie nie uspokoiła to odpisałbym do kierownictwa Invicta co o ich piśmie myślę i nie byłyby to bynajmniej superlatywy. Co mnie denerwuje w tym zdaniu? Kilka rzeczy. Przede wszystkim proponowany jest nam Voucher nie dlatego, że personel kliniki Invicta popełnia błędy, które były przedmiotem naszej reklamacji. Innymi słowy wnioskować z tego mogę, że moje zastrzeżenia co do pracy kliniki były kompletnie bezzasadne, skoro to nie one wpłynęły na przyznanie nam Vouchera. Ponadto, stwierdzenie, że nasza obecność w klinice Invicta wynika z naszego zaangażowania, świadczy o kompletnym niezrozumieniu pacjentów, którzy klinikę odwiedzają. Mi przychodzi na myśl: rozpacz, desperacja... ale na pewno nie zaangażowanie i do tego połączone z zaufaniem... Każdy chyba zna powiedzenie, że "Tonący brzytwy się chwyta" i tak też jest z pacjentami kliniki Invicta oraz każdej innej kliniki leczenia niepłodności. Dowodzi to, że hasła wiszące na ścianach w Invicta, że starają wczuć się w sytuację pacjenta i że problem pacjenta to ich problem, można generalnie włożyć między bajki... 

Wysokość samej rekompensaty, a właściwie specjalnego Vouchera, jest również irytująca bowiem stanowi 1,4% kwoty jaką zdążyliśmy wydać w klinice Invicta. A ja myślałem, że śmieszne było odszkodowanie od TUI w wysokości 220 zł czy 5 % ceny wycieczki...

Mam niestety wrażenie, że jestem jedyną osobą, która decyduje się składać formalne reklamacje w klinice Invicta i dlatego też moje pisma nie są traktowane poważnie. Gdyby więcej osób składało reklamacje mam wrażenie że sytuacja wyglądałaby znacznie inaczej... A tak to personel uznaje mnie za jedyną awanturującą się osobę...

Ostatnio doszło do tego, że nasza Pani Koordynatorka, bała się do mnie zadzwonić... Niewiarygodne? a jednak.. Otóż postanowiłem dowiedzieć się jak wyglądają prace nad naszą nową metodą PGD. W tym celu zadzwoniłem na infolinię kliniki Invicta i poprosiłem o kontakt od naszej koordynatorki. Wyjaśniłem, że zależy mi na tym aby skontaktowała się ze mną a nie z moją Żoną, która przebywała w pracy. Upewniłem się czy w systemie jest podany mój numer telefonu. Podałem również, że celem kontaktu ma być stan prac nad naszą metodą PGD. Konsultantka poinformowała mnie, że kontaktu mogę spodziewać się po godzinie 13 kiedy to nasza Pani Koordynatorka przyjdzie do pracy..

Grzecznie czekałem na telefon, aż do momentu gdy o 17 z pracy wróciła moja Żona, z informacją, że godzinę wcześniej dzwoniła do niej Pani Koordynatorka... Oczywiście nie wiedziała w jakim celu zamawialiśmy kontakt, ale wyraźnie nie chciała dzwonić do mnie... 

Po dwóch reklamacjach stałem się postrachem personelu w klinice Invicta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz