poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Invicta nie chce już być "najtańszą" kliniką in vitro

Kierownictwo kliniki leczenia niepłodności Invicta mówi dość - nie chce już aby Invicta była "najtańszą" kliniką leczenie niepłodności w Warszawie. O ile w ogóle można mówić, że jedna z klinik jest tańsza od innej...


Aby zrealizować ten szczytny cel zdecydowano o podniesieniu cen od początku sierpnia 2017. Niestety, dla pacjentów, jest to bardzo dotkliwa podwyżka. Cena zwyczajnej wizyty u ginekologa wzrosła ze 140 zł do 180 zł. Podwyżka nie ma nic wspólnego z inflacją, bowiem inflację przekraczającą 20 % można znaleźć w Argentynie a nie Polsce. No chyba że kierownictwo Invicta było niedawno na wycieczce w Argentynie i chciało przenieść trochę lokalnego klimatu do Polski.

Jeszcze większy wzrost odnotowały ceny wizyt u profesora Łukaszuka. Cena konsultacji wzrosła za 180 zł do 280 zł. Dla odmiany wizytka kwalifikacyjna u profesora to "tylko" 430 zł.  Taka kwalifikacja ma chyba za zadanie jedynie ocenić zasobność portfela pacjentów...

Ceny poszczególnych wizyt są  bardzo odczuwalne dla pacjentów szczególnie tych, którzy przygotowują się do transferu na cyklu naturalnym. Wtedy jest konieczne wiele wizyt, często dzień po dniu, i nie ma żadnego pakietu, który by te wizyty obejmował. Zatem za każdą z wizyt trzeba płacić dodatkowo, co jest bardzo odczuwalne dla pacjentów.

Z drugiej strony, trudno się dziwić klinice, w której są prawdziwe tłumy pacjentów a do lekarzy są spore problemy z zapisami. Zatem zgodnie z zasadą popytu i podaży, nie jest niczym dziwnym, że klinika podnosi ceny. Myślę, że można zaryzykować stwierdzenie że klinika była i tak łaskawa dla pacjentów, bowiem mogła podnieść ceny o 50% czy 100% a pacjenci i tak pewnie by nie odeszli... Dlaczego? Nie mają bowiem zbytnio wyboru...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz