Na echo serca czekaliśmy praktycznie od samego porodu z nadzieją, że dzięki niemu szybko rozwiejemy wszelkie nasze obawy dotyczące Michałkowego serduszka. Już we wtorek lekarka neonatolog sugerowała, że echo ma szansę się odbyć około godziny 20. Niestety kardiolog nie przyjechał...
W istocie o godzinie 16 kardiologa ciągle nie było w szpitalu... Ewidentnie próbowali testować naszą cierpliwość.. Około godziny 18 zabrali nas na USG przezciemiączkowe aby zweryfikować czy z główką Michałka jest wszystko w porządku. Konieczność ta wynikała z granicznej wartości zbiornika wielkiego w wyniku badania USG z 30 tygodnia ciąży. Na szczęście lekarz nie doszukał się żadnych nieprawidłowości!!
Ostatecznie dopiero około godziny 20 pojawił się kardiolog i moja żona zabrała naszego synka na wyczekiwane od samego porodu echo serca. Po dokładnym badaniu kardiolog stwierdziła że z serduszkiem jest wszystko w porządku i nie ma śladu kardiomiopatii restrykcyjnej ani kardiomiopatii przerostowej!! Pozwala to nam mieć przekonanie graniczące z pewnością, że wyeliminowanie dwóch mutacji w genie TNNC1 pozwoliło nam uniknąć choroby serca u naszego trzeciego dziecka.... W ciągu najbliższego roku czeka nas jeszcze kilka kontrolnych badań echo serca naszego synka aby upewnić się w 100%, że historia się tym razem na pewno nie powtórzy.
Ponadto wszyscy mówią, że Michałek jest strasznie do mnie podobny :) Ja tego podobieństwa nie widzę, ale faktem jest, że z twarzy jest praktycznie klonem naszej pierwszej córeczki Alicji. W związku z tym, moje podejrzenia o możliwym pomyleniu nasienia w trakcie in vitro okazały się na szczęście bezpodstawne. Ewidentnie los jest brutalny i potrafi zadrwić z człowieka, bo jak inaczej można skomentować to, że w dwóm poczętym naturalnie córeczkom przekazałem swoją mutację genetyczną podczas gdy nie przekazałem jej żadnemu z ośmiu zarodków powstałych z drugiej stymulacji...?!?! Przecież równie dobrze o tym, że razem z żoną mamy mutacje w tym samym genie TNNC1 mogliśmy się w ogóle nigdy nie dowiedzieć .....
Być może wypiszą nas już dzisiaj do domu. Wypis zależy jedynie od tego czy Michałek nie rozwinie żółtaczki bo od porodu jest w sumie dość żółty w pomiary bilirubiny w dniu wczorajszym miały tendencję wzrostową...
Rozumiem Twoje rozterki odnośnie możliwości pomyłki nasienia. My do transferu wybraliśmy zarodek z pierwszej stymulacji. Owszem był najładniejszy ze wszystkich normalsów ... Ale w zasadzie zadecydował fakt że przy pierwszym podejściu byliśmy tego dnia jedyną parą w klinice, więc pomyłka nie wchodziła w grę 😉
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam szybkiego powrotu do domu z Waszym synkiem!
No tak, gdy jest tylko jedna para to trudno o pomyłkę. U nas jednak było kilka par.. Zgodnie z zasadami dziedziczenia swoją mutację przekazuję z prawdopodobieństwem 50% .... a tu nagle 8 zarodków i żaden bez mojej mutacji. Trochę pocieszające było że mutacja żony, która również przechodzi z prawdopodobieństwem 50% , była tylko u jednego zarodka... Zupełnie jakby tygodniowe wakacje z winem poprzedzające stymulacje i pickup wykończyły nasze mutacje .. ;)
UsuńDo domu szybko nie wrócimy bo póki co walczymy z żółtaczką i mały jest naświetlany od dzisiaj...
Miejmy nadzieję ze mu minie za chwile
Trochę mnie nie było na blogu A tu tyle się dzieje!;)) ogromne gratulacje dla rodziców!!! Dużo zdrówka dla Michałka i żony! Cieszę się bardzo że wszystko w porządku..... :) jest to dowód na to że warto... napewno wiesz co mam na myśli!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy gorąco :*
Angelika
Dziękujemy :) Z serduszkiem w i istocie w porządku, więc konkretny dowód , że warto było korzystać z preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej PGD.
UsuńŻeby jednak za prosto nie było to Michałek rozwinął żółtaczkę i jest naświetlany....
Jak patrzę na ludzi którzy bez problemów rodzą kolejne dzieci, to mam wrażenie, że nad nami wisi jakaś klątwa...
Daj znać co u Was!
Pozdrawiam serdecznie