środa, 15 sierpnia 2018

W domu z Michałem

W końcu w domu z Michałkiem... Po tygodniowym pobycie w szpitalu, 13 sierpnia 2018, zostaliśmy wypuszczeni do domu.
Lekarze zdecydowali  się nas wypisać gdyż poziom bilirubiny u naszego synka spadł do poziomu 11 mg%. Musieliśmy jednak zabrać ze sobą do domu lampę do fototerapii. Lekarka prowadząca stwierdziła bowiem, że nie można odstawić jednocześnie dwóch lamp gdyż wtedy poziom bilirubiny mógłby narosnąć. 
Na 17 sierpnia zostaliśmy zapisani do przyszpitalnej poradni aby skontrolować poziom bilirubiny. Wtedy też będziemy musieli zwrócić wynajętą wcześniej lampę.. 
Wypis ze szpitala nie odbył się jednak bez drobnych kłopotów. Na początku, lekarka prowadząca zapomniała zlecić pobrania do oceny morfologii krwi naszego synka. W efekcie Michałek musiał być ukłuty dwa razy: najpierw na bilirubinę a potem na morfologię. Nigdy nie zrozumiem dlaczego lekarze nie przywiązują wagi do tego aby zlecać pobranie krwi w taki sposób aby minimalizować liczbę ukłuć w rączki i nóżki małych pacjentów.... Tak mało trzeba aby ograniczyć ich cierpienie

Gdy już mieliśmy w rękach wypis Michałka, okazało się, że nie jest jeszcze gotowy wypis ginekologiczny mojej żony. W punkcie pielęgniarskim powiedziano nam, że mamy czekać.. Czas mijał, zdążyłem zanieść rzeczy do samochodu a wypisu ciągle nie było...
Po godzinie poszedłem ponownie zapytać tą samą pielęgniarkę o wypis mojej żony. Okazało się, że dokumenty już czekały... Szkoda że nikt nie raczył nam o tym powiedzieć. Tak czekać to mogliśmy jeszcze bardzo długo...

Ostatecznie o godzinie 15 ruszyliśmy samochodem w kierunku domu...

2 komentarze:

  1. Dawno nie zaglądałam na Pana bloga super, że Państwa synek jest już na świecie i że z serduchem jest wszystko ok. Cieszę się razem z Państwem, po tym co Państwo przeszliście to problem z bilirubiną to drobiazg, super,że to wyłapali i włączyli fototerapię. Naprawdę to spora grupa dzieci była naświetlana. Jedyne na co muszę zwrócić Państwa uwagę to, że ten poziom bilirubiny potrafi się po jakimś czasie podnieść. Częściej się to dzieje u dzieci urodzonych przed terminem (i to tych nawet z 37 tyg. czyli oficjalnie nie wcześniaków), czy tych których rodzice mieli np. niezgodność czynnika rh tak jak to było u nas. Powinni Państwo bacznie synka obserwować m.in.czy znowu bardziej nie żółknie jeśli tak to trzeba oznaczyć poziom bilirubiny, co nie oznacza zawsze kłucia dziecka, są już nawet w wielu państwowych przychodniach są bilirubinometry przykładane do czoła, jeśli wynik jest na granicy to warto wtedy oznaczyć bilirubinę z krwi.jakby się pogorszyło to też nie musi oznaczać to obligatoryjnego powrotu do szpitala. W Warszawie na Sarmackiej w Wilanowie jest przychodnia Balumed w której można było wypożyczyć sprzęt do fototerapii led mobilnej do naświetlania dziecka w domu, koszt to chyba było ok. 100 za dobę oraz można było tam uzyskać konsultację w zakresie długości naświetlania itp. Dwanaście lat temu u naszego starszego dziecka, które wypisano po trzydniowym naświetlaniu na granicy normy, bilirubina podskoczyła, a lekarze niestety oceniali wówczas na oko wg którego to oka bilirubina była "w normie". A ja niedoświadczona mama ufałam im niestety... Generalnie warto zrobić przy okazji za jakiś czas kontrolną morfologię, jest coś co się nazywa Niedokrwistość pierwszego kwartału życia, która wyłapana w odpowiednim momencie zazwyczaj kończy się suplementacją żelaza, a niewyłapana na czas skończyła się u naszego syna koniecznością długiej i bolesnej terapii EPO (erytropoetyna)w zastrzykach, w udo co dwa dni, a mogło jednak nawet skończyć się koniecznością toczenia krwi. U dzieci z przedłużającą się żółtaczką lekarzowi na "oko" może się nie udać wypatrzeć owej bladości skóry, która zwykle sygnalizuje rozwijającą się anemię. Także czasem lepiej nie obawiać się tego ukłucia i morfologię z własnej inicjatywy powtórzyć po ok. 3-4 tyg. od narodzin. W Warszawie na Pradze PŁD. dobrze na pewno sobie radzą z pobraniem u noworodków krwi w Lux Medzie, w Diagnostyce na Brazylijskiej, dobre opinie słyszałam o Damianie i Babka Medica. Pozdrawiam i życzę niczym nie zakłóconej radości z synka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. U nas wszyscy mamy jednakową grupę krwi,łącznie z synkiem, więc nie ma mowy o niezgodności serologicznej. Wydaje nam się że z każdym dniem jest mniej żółty. W szpitalu gdy miał wysoki poziom bilirubiny to nawet do jedzenia trzeba było go motywować bo spał przy cycu. Teraz to praktycznie cały czas by jadł... ;) Zatem mamy wrażenie że zółtaczka mu mija.
      Samego pobrania krwi jako takiego się nie boimy. Nasze obawy dotyczą samego pojawienia się w przychodni na pobranie, bo nie ma czegoś takiego jak "pobranie krwi u dzieci zdrowych". Zatem czekając na pobranie można spotkać pacjentów z dowolną chorobą. Gdyby nie to, to pewnie zdecydowalibyśmy się na morfologię, a tak to nie chcemy go narażać. Żona w ciąży nie miała niedokrwistości więc i na tym etapie mały nie powinien jej mieć..
      W Medicover są wizyty patronażowe pediatry, zatem wymyśliliśmy, że zmówimy taką wizytę i zobaczymy co o jego żółtaczce powie pediatra. Ostatnio była położna z przychodni i stwierdziła że jak dla niej mały wygląda ok, więc zdecydowaliśmy się jej zaufać:)

      Pozdrawiam

      Usuń