czwartek, 6 lipca 2017

Zakaz aborcji ponownie w sejmie

Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa bardzo ładnie przykryła kontrowersyjne działania naszego rządu a konkretnie przekazanie do komisji ds. polityki społecznej kolejnego projektu zakazującego aborcję. Jak podaje Polsat News,  projekt dodatkowo zakazuje sprzedaży środków o działaniu poronnym i antyimplantacyjnym. Bardzo ciekawe czy przypadkiem posłowie nie uznają prezerwatywy czy tabletek antykoncepcyjnych za środki o działaniu antyimplantacyjnym. Przecież prezerwatywa to takie zbrodnicze narzędzie, które blokuje plemniki na drodze do komórki jajowej, a tym samym uniemożliwia implantację potencjalnego zarodka... Jeszcze większym złem są tabletki antykoncepcyjne, które blokują owulację, na co przecież też można patrzeć jak na działanie antyimplantacyjne.


Nie rozumiem tylko czemu w projekcie nie znalazł się zakaz poronienia przez kobiety. 

"Nowością" w tym projekcie są proponowane zmiany w Kodeksie Cywilnym. Zapis proponowany przez autorów to zgodnie z Polsat News: "Zdolność prawną ma również dziecko poczęte; jednakże prawa i zobowiązania majątkowe uzyskuje ono pod warunkiem, że urodzi się żywe".

Autorzy tego "genialnego" projektu zapominają, że serce u płodu pojawia się dopiero lub nie w 4 tygodniu rozwoju zarodka..  Dopiero też wtedy kobieta może dostać zwolnienie ze względu na ciążę. Dlaczego zatem wprowadzać do świeckiego Kodeksu Cywilnego, zapisy wynikające z wiary czy światopoglądu ?!

Możliwą konsekwencją wprowadzenia takiego zapisu do Kodeksu Cywilnego mogłoby być przecież zakazanie zapłodnienia in vitro, a już na pewno mrożenia zarodków w trakcie tego procesu, bowiem zgodnie z proponowanym zapisem zamrożone zarodki miałyby zdolność prawną...

Przerażające jest, że ci wszyscy przeciwnicy aborcji, którzy tak wysławiają wszystkie zarodki mogą spać spokojnie gdy w Syrii czy innych krajach giną urodzone już dzieci. Czyżby dla tych wszystkich ideologicznych fanatyków syryjskie dzieci były mniej ważne od kilku komórek będących w łonie matki?

Nie  słyszę też o inicjatywach przez członków organizacji pro life, które miałyby na celu pomóc rodzinom z już chorymi dziećmi. Może wypadałoby zacząć od zwiększenia zwiększenia zasiłku pielęgnacyjnego na chore dziecko, który wynosi 134 zł. A może tu znowu dochodzimy do absurdu kiedy fanatyków pro - life bardziej obchodzi zarodek a nie chore dziecko, które już się urodziło.

Smutne jest, że nasz kraj zmierza w stronę państwa wyznaniowego, w którym najważniejsza będzie ideologia garstki osób. Czemu garstki? Bo gdyby wszyscy podzielali ich chore poglądy to zakaz aborcji byłby niepotrzebny bowiem by jej nie było. Nie wierzę, że ktoś wykona aborcję wbrew swoim poglądom tylko dlatego, że prawo mu na to pozwala. Podobnie w drugą stronę.. jak ktoś będzie chciał wykonać aborcję to ją wykonon nawet mimo zakazu, ale niestety może się to wiązać z większym zagrożeniem dla jego życia , czy też z większym wydatkiem na przykład na zabieg w Holandii.

Proponuję, żeby Ci wszyscy fanatycy pro - life najpierw adoptowali po jednym chorym dziecku, a dopiero po roku życia z takim dzieckiem nabywali prawo do składania jakiejkolwiek inicjatywy ustawodawczej związanej z aborcją. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz