niedziela, 28 lipca 2019

Nowe standardy w klinice leczenia niepłodności

Z leczeniem in vitro jest tak, że jak myślisz, że już nic Cię nie zaskoczy, to znowu dzieje się coś zaskakującego...


Planowaliśmy, że na wizytę sprawdzającą postępy przygotowań do transferu pójdzie moja żona sama, a ja zostanę z naszym synkiem w domu. Okazało się jednak, że ja też musiałem dotrzeć do kliniki z uwagi na konieczność podpisania się na tablecie w gabinecie naszego lekarza... Jak się dowiedzieliśmy, nasza klinika wprowadza nowe standardy, i część dokumentów jest już w wersji elektronicznej. 
Ponadto lekarz już nie robi USG, tylko robi je położna przed wizytą. Oczywiście cena wizyty pozostała bez zmian, ale podobno ma to wpłynąć na zmniejszenie opóźnień. Czas pokaże, ale gdy my byliśmy na wizycie to opóźnienia były jak za starych czasów...
Co ciekawe krówki dostępne w recepcji dla pacjentów zmieniły opakowanie - z biało - niebieskiego na czerwone. Czy to też jedna z nowości ;) ?
W ramach "nowych standardów" nie dostaliśmy też wydruku zdjęcia endometrium mojej żony, ale mogliśmy zobaczyć na ekranie komputera nagranie z badania jego grubości.  Tym razem endometrium mojej żony ma "aż" 9,6mm w porównaniu z 9.44mm gdy udał się transfer z Michałkiem.
Zdziwiło nas że poziom estradiolu był tym razem bardzo niski bo zaledwie 130 pg/ml w porównaniu z 1716 pg/ml z listopada 2017. Lekarz uspokajał nas jednak, że to nie powinno mieć wpływu i że na świecie już tego się w ogóle nie oznacza...
Lekarz rozpisał nam leki i wyznaczył termin transferu na środę. Było to dla nas dość sporym zaskoczeniem bowiem nocleg w Gdańsku mieliśmy już zarezerwowany zakładając czwartek jako dzień podania zamrożonego zarodka.. In vitro nie może jednak przestać nas zaskakiwać. 
Teraz pozostaje nam już tylko przyjmować leki zgodnie ze wskazaniami poniżej i trzymać kciuki za naszego zarodka oraz lekarza wykonującego transfer.... :) 
Czy tym razem transfer się powiedzie i moja żona zajdzie w ciążę? Dowiemy się w okolicach 6 sierpnia...

Nasz "plan|" na najbliższe dni

7 komentarzy:

  1. W Warszawie nie dają krówek, warto rozważyć ten Gdańsk przy drugim transferze. Powodzenia, trzymamy kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daja krówki w Warszawie;) tylko szybko schodzą!! Może to kwestia nowego opakowania? Teraz sa w czerwonym papierku a wcześniej w biało-niebieskim :)
      W Gdańsku za to krówek nie spotkalem nigdy :)

      Usuń
    2. Jednak poprawka - w Gdańsku jest duża miska wypełniona krówkami. W Warszawie tylko talerz z kilkoma krówkami lub pusty ;)

      Usuń
  2. Czy Twoja żona brała relanium 2x2mg czy 2x5mg ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie pamiętam jakie to były dawki. Zona twierdziła w każdym razie że czuje się jak na haju.
      Zadaniem relanium jest rozluźnienie co ma zwiększyć szanse na udany transfer :)
      Powodzenia

      Usuń
    2. Udalo mi się odszukac, bylo to relanium 5mg

      Usuń