środa, 4 października 2017

Brak owulacji - cz.54 - In Vitro z metodą PGD

Niestety nie doczekaliśmy się pęknięcia żadnego z dwóch pęcherzyków, które ładnie rosły. Codzienna kontrola przez USG ginekologiczne wykazała, że oba pęcherzyki przekształciły się w torbiele krwotoczne. Wydaje się zatem, że organizm mojej Żony zwyczajnie zwariował po ostatnich stymulacjach i nawet mimo wystąpienia piku LH owulacja niestety nie nastąpiła... 
Zatem musimy odłożyć w czasie zarówno pomiar receptywności endometrium zalecony przez naszą Klinikę Leczenia Niepłodności jak również sam transfer zamrożonego zarodka.. Wydaje się, że praktycznie nie mamy już szans na to aby transfer nastąpił w tym roku

Dodatkowo do naszej Kliniki Leczenia Niepłodności I. coraz trudniej jest się w ogóle dodzwonić nie mówiąc o samym umówieniu się na wizytę. Odnosimy z Żoną wrażenie, że po tym jak 3 lekarzy zmieniło pracę, to praktycznie nie ma szans na pogodzenie wizyt w Klinice z pracą zawodową. Gdy wczoraj w ciągu dnia dzwoniliśmy w poszukiwaniu wizyty słyszeliśmy na przykład : "Zwolniło się miejsce za 40 minut. Czy mogą być Państwo na 12:40?". Oczywiście nie możemy rzucić wszystkiego i jechać do kliniki bowiem pracujemy aby mieć pieniądze na to bardzo drogie leczenie. Doszło do tego, że Pani na infolinii proponowała nam wizytę w Gdańsku nie zważając na to, że do Gdańska mamy jakieś 400 km...

W sumie to nie mam pojęcia jak ma wyglądać nasza dalsza "przygoda" z tą kliniką w sytuacji gdy nie można umówić się na wizytę.... Leczenie wydaje się być niemożliwym do zrealizowania...

Na chwilę obecną moją Żona ma brać lek orgametril przez 14 dni aby wywołać owulację. Przez ten czas musimy się zastanowić co dalej... Na połączenie z konsultantką w naszej Klinice Leczenia Niepłodności musimy już czekać na telefonie nawet 7 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz