Za nami pierwsza weryfikacja po transferze blastocysty 5AA, którą Pani embriolog określiła jako śliczna i książkowa. Był to nasz piąty transfer mrożonej blastocysty i jednocześnie pierwszy po "sukcesie" - urodzeniu Michałka w efekcie czwartego transferu.
Sam transfer odbył się z opóźnieniem 30 minut. Lekarz zaskoczył nas zwiększając dawki luteiny o jeden zastrzyk z prolutexu. Stwierdził, że jest to zasadne z uwagi na duże dawki progesteronu przyjmowane po udanym transferze.
Jak pokazała pierwsza weryfikacja, decyzja lekarza zwiększająca dawki progesteronu już na tym etapie była bardzo trafna, gdyż poziom progesteronu wyszedł dość niski:
- B-HCG - 0.4 mIU/ml
- Estradiol 17-beta - 1792 pg/ml
- Progesteron (PRG) - 13,51 ng/ml
Beta jakby trochę drgnęła ale zdaniem lekarza, który przeprowadzał pierwszą weryfikację to nic nie znaczy bo ciągle jest poniżej 5.
Lekarz zalecił zwiększenie luteiny do 3x3 oraz dodał jeden dodatkowy zastrzyk z prolutexu, który swoją drogą jest strasznie drogi.
Pewnie dopiero kolejna weryfikacja pokaże jak się sprawy mają... Na chwilę obecną martwiące jest że żona nic nie czuje. Poprzedni udany transfer wiązał się z silnymi bólami brzucha, które nagle ustąpiły. A teraz nic nie boli...
Lekarz zalecił zwiększenie luteiny do 3x3 oraz dodał jeden dodatkowy zastrzyk z prolutexu, który swoją drogą jest strasznie drogi.
Pewnie dopiero kolejna weryfikacja pokaże jak się sprawy mają... Na chwilę obecną martwiące jest że żona nic nie czuje. Poprzedni udany transfer wiązał się z silnymi bólami brzucha, które nagle ustąpiły. A teraz nic nie boli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz