Przy ostatniej debacie na temat pigułki ellaOne, słyszeliśmy jak rząd Prawa i Sprawiedliwość troszczy się o zdrowie kobiet w Polsce i dlatego chce wprowadzić pigułkę ellaOne (tabletka opóźniająca owulację) na receptę bowiem inaczej nastolatki będą dalej łykać ją jak cukierki. Pomijam już fakt, że w debacie opinia publiczna wprowadzana była w błąd twierdzeniami ministra zdrowia, że ellaOne to tabletka poronna, co jest oczywistą bzdurą.
Osobiście od początku nie wierzyłem w twierdzenia polityków niezwykle troszczących się o zdrowie Polek. Przypuszczam jednak, że takie argumenty do niektórych ludzi mogą trafić. Wydaje się jednak, że od samego początku ociekały one hipokryzją. Wskazywać mogą na to na przykład ostatnie doniesienie medialne dotyczące sprzedawania bez recepty leku przeciwbólowego ketonal. Osobiście uważam, że sprzedaż silnego leku przeciwbólowego bez recepty będzie znacznie bardziej niebezpieczna dla zdrowia Polaków niż dostępność tabletki ellaOne bez recepty. Wydaje się oczywistym, że lek przeciwbólowy ma większe szanse być łykany niczym cukierki w porównaniu z tabletką opóźniającą owulację. Ponadto ketonal może mieć wiele przykrych dla zdrowia konsekwencji jak krwawienie z przewodu pokarmowego. Ewidentnie widać, że coś jest nie tak z tym dbaniem rządu PIS o nasze zdrowie...
Pojawiły się też doniesienia medialne na temat projektu ustawy o klauzuli sumienia dla farmaceutów. To też ma szansę wpłynąć "pozytywnie" na nasze zdrowie bowiem farmaceuta nie sprzeda nam leku, który nie będzie zgodny z jego sumieniem.... A przecież trudno przewidzieć jakie sumienie będzie miał dany farmaceuta. Co jeżeli na przykład antybiotyk nie będzie zgodny z sumieniem takiego człowieka? Mam wrażenie, że ktoś powoli zapomina, że na końcu tego łańcuszka, jest pacjent, który się leczy. Przecież to sumienie pacjenta powinno być tu najważniejsze. Przecież każdy człowiek ma prawo do wolności poglądów czy wyznania, a co za tym idzie ważne aby wolność jednych osób nie ograniczała wolności innych. Dlaczego zatem sumienie aptekarza ma wpływać na to jaki lek będę mógł kupić w aptece? Już wystarczającą głupotą jest, że sumienie lekarza może ograniczyć mój dostęp do niektórych leków. Przecież jeżeli chodzi o leki, które sam mam przyjmować, to najważniejsze powinno być abym robił to zgodnie z własnymi poglądami czy sumieniem. Sumienie aptekarza czy lekarza w ogóle mnie nie interesuje.
Skoro jest taka wielka potrzeba farmaceutów do kierowania się swoim sumieniem przy sprzedaży leku pacjentowi, którego być może widzą pierwszy i ostatni raz w swoim życiu, to może należy rozważyć dodanie dopisku do nazwy apteki, który będzie informował pacjentów o tym, że pracują w niej farmaceuci którzy kierują się sumieniem przy sprzedaży nam leków. Wtedy do takiej apteki w ogóle nie będę wchodził. Podobnie niech będzie z przychodniami. Sugerowane nazwy to na przykład "Sumienna apteka", "Katolicka apteka" , "Katolicka przychodnia" itp. Dzięki temu będzie można omijać takie miejsca szerokim łukiem a co za tym idzie to moje sumienie będzie decydowało jaki lek mogę przyjąć a jakiego nie przyjmę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz