wtorek, 6 listopada 2018

Czy mąż powinien być obecny przy transferze zarodka?

Dostałem ostatnio pytanie na temat tego, czy byłem obecny przy transferze zarodków w ramach naszej drogi in vitro.  Skłoniło mnie to do napisania moich przemyśleń w tym temacie...

Osobiście nigdy nie byłem obecny przy żadnym z czterech naszych transferów i szczerze powiem nigdy mnie nie ciągnęło aby towarzyszyć mojej żonie w tym momencie. W moim odczuciu towarzyszenie żonie przy transferze zarodka jest niczym innym jak bycie z nią na badaniu ginekologicznym. 
Nie mam pojęcia jaka miałaby być moja rola w trakcie transferu zarodka. Miałbym pilnować, żeby blastocysta nie uciekła z cewnika?!
Na salę wchodziłem zawsze po transferze gdy moja żona miała wlew z leku atosiban aby towarzyszyć jej podczas kroplówki.

Chętnie poznam Wasze opinie w temacie obecności partnera przy transferze zarodka.

4 komentarze:

  1. Ja osobiście byłem przy każdym z 4 transferów. Żeby wesprzeć żonę, ale też dlatego że klinika od razu mi to zaproponowała a byłem ciekawy jak to wygląda i nie odmówiłem. Siedzi się z boku i patrzy w dodatkowy przeznaczony dla partnerów monitor i obserwuje. Można się trzymać za ręce. Lekarz podczas transferu opowiada 'tu widać macice, a tu pęcherz', laboratorium prezentuje zarodki w okienku (na kolejnym monitorze) i sprawdza czy my to na pewno my. Partnerka na relanium, może dostać jakiegoś zaćmienia, więc wolę być :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zawsze dobrze pilnować partnerki i zarodka :) Przyznam, że jest to istotny argument.

      Mi pozostawało oglądanie zdjęcia zarodka na wydruku. W sumie szkoda, że klinika nie daje go w wysokiej rozdzielczości aby można było go w ramkę oprawić ;)

      Ja zawsze czekałem na żonę przed drzwiami lub wchodziłem do niej po transferze aby towarzyszyć jej w trakcie wlewu z leku atosiban.

      Chyba przy kolejny transferze to się nie zmieni. Żonie zresztą też to odpowiada.

      Aczkolwiek na pewno doznania mogą być ciekawe gdy widzi się na monitorze przebieg transferu :)

      Usuń
  2. Witam tu wszystkich . Mamy za soba pierwszy nieudany transfer...czy mąż byl obok ?tak !Bardzo tego chcialam i wiem ze on rowniez. Towarzyszyly nam mega emocje a w tych chwilach chcemy byc razem. Wiem ze na poczekalni gdy czekal as go do mnie wpuszcza juz sie bardzo wzruszal a ja moglam sie doczekac tego az chwyci mnie za reke. Wiem ze cala ta otoczka jest bardzo intymna ale my mimo tego bylismy razem. Nie udalo sie ale jezeli los pozwoli i podjedziemy kolejny raz mysle ze nic w ten kwesti sie nie zmieni . Pozdrawiam EM
    Ps.DZIEKUJE JESZCZE RAZ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Dziękuję za ten głos! Oczywiście, najważniejsze jest postępować zgodnie z naszymi potrzebami i tak abyśmy czuli się dobrze. Zatem skoro dwie osoby chcą być przy transferze, to świetnie i powinny robić wszystko aby być razem w tym wyjątkowym momencie!
      Może i ja zachęcony tymi pozytywnymi wpisami będę przy kolejnym transferze :) ? Muszę się nad tym zastanowić

      Trzymam kciuki aby udało się Wam podejść do kolejnego transferu i aby się tym razem udał!

      Pozdrawiam
      Kacper

      Usuń