Punkcję mieliśmy wyznaczoną na poniedziałek dopiero na godzinę 11:20 bowiem na ten dzień zostało zapisanych wcześniej juz kilka innych pacjentek. Podstawowym problemem przed punkcją jest to że kobieta nie może nic jeść bowiem zabieg odbywa się w znieczuleniu ogólny,
Z domu wyjechaliśmy o godzinie 10 aby dojechać do kliniki na 30 minut przed planowanym terminem czyli tak jak zalecił nam lekarz.
Po dotarciu na miejsce i podpisaniu kolejnych dokumentów moja Żona została zabrana na zabieg a ja zostałem zaprowadzony do "czerwonego pokoju" w którym miałem oddać nasienie. W pokoju tym jest łazienka , czerowna kanapa, stolik z magazynami dla panów oraz telewizor. Nie do końca wiem jaką funkcję pełnić ma telewizor, bowiem gdy go włączyłem pojawił się napis "kanały nie są zaprogramowane". Wydaje mi się, że rozsądnym byłoby aby po włączeniu telewizora wyświetlał się film z gatunku przyrodniczych... Na szczęście byłem przygotowany na taką ewentualność i stosowne filmy miałem na telefonie.
Pobrane nasienie miałem włożyć do plastikowej skrzynki oznaczonej niczym materiały radioaktywne a dokument na którym wpisałem godzinę rozpoczęcia i zakończenia pobierania miałem dostarczyć do recepcji. Gdy już procedurę miałem za sobą, zacząłem się zastanawiać czy nie pomylą mojego nasiecia... W sumie dobrze byłoby aby pojemniczki były oznaczane jakimiś kodami kreskowymi czy czymś takim co minimalizowałoby ewentualny błąd spowodowany przez "czynnik ludzki". Pozostaje mi mieć nadzieję że nic złego się nie wydarzy..
Żonę mogłem odebrać po około 3 godzinach. Dowiedziałem się, że lekarzowi udało się pobrać 23 jajeczka co nas trochę rozczarowało bowiem liczyliśmy na ponad 30.
Na koniec wizyty w klinice zarejestrowaliśmy się do kontaktu telefonicznego od embriologa w trzeciej dobie życia zarodków. Miejmy nadzieję, że będzie ich sporo bowiem potem czeka je jeszcze badanie PGD, czyli diagnostyka genetyczna pod kątem chorób jednogenowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz